środa, 4 stycznia 2012

czuję się jak śnieg


Miękka, ogłuszona, nieforemna.

Płatki padają w górę i w dół, mieszają się z myślami. Pozwalam im lecieć lekko i znikać. Dużo i szybko, tak że nie ogarniam, potem powoli, odprowadzam je oddechem. Śledzę.

Czas. Po chwili żaden nie jest taki sam. Biegną dokądś, daleko. Znikają bezpowrotnie, nie zatrzymuję, zgadzam się. Przestrzeń otwiera się coraz bardziej.

Mrugnięcie. Zamyka świat i otwiera nowy.

Śnieg. Zimno. Biało.

Lawina. Cisza.

Potem już nie pada, leży. Wsiąka w ziemię, coraz cieplejszą.

Odchodzi, na zawsze, dokądś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz