pamiętam
tamtą dziewczynkę
jak stoi w oknie
i szuka
na ciemnym niebie
pierwszej gwiazdy
płynie przez lata
łupiną z orzecha
dziś kiedy wiatr rozwiał
chmury nad miastem
zadziera głowę
i nazywa rzeczy
po imieniu:
Kasjopea
Pas Oriona
wzruszenie
widok z mostu
ruchome ślady latarń na rzece
droga
na drugi brzeg
prosto do siebie
wtorek, 24 grudnia 2013
chwila przed gwiazdką
imbir
miód cytryna
gorąca woda
mieszam
idź napij się herbaty
mówi ktoś
chce dotknąć
prawdziwej natury
mieszam
powoli
do kubka
kapie sól
nic szczególnego
jestem tu
bo chciałam tu być
między ciszą
miód cytryna
gorąca woda
mieszam
idź napij się herbaty
mówi ktoś
chce dotknąć
prawdziwej natury
mieszam
powoli
do kubka
kapie sól
nic szczególnego
jestem tu
bo chciałam tu być
między ciszą
poniedziałek, 16 grudnia 2013
[linie świata]
linie świata
przebiegają przez
stolik przy którym siedzę
przez twój uśmiech
przez mój krok do bliskości
i sto kroków w ciszę
przebiegają przez
stolik przy którym siedzę
przez twój uśmiech
przez mój krok do bliskości
i sto kroków w ciszę
[jedną z nich...]
nie jestem wszystkimi mojrami
ale jedną z nich
plotę i przecinam
nici
jestem
moim własnym myśleniem
o tym że bycie choćby i bogiem
nie uwalnia od
istnienia
ale jedną z nich
plotę i przecinam
nici
jestem
moim własnym myśleniem
o tym że bycie choćby i bogiem
nie uwalnia od
istnienia
w samym środku
Pierwszy raz spotkałam cię w samym środku ciemnego lasu. Szedłeś drogą i ta droga jaśniała z każdym twoim krokiem. Podeszłam blisko. Wtuliłam policzek w szorstkość kory twojego ramienia.
Siedzieliśmy na płaskim brzegu. Strugałeś łódź. Patrzyłam na nieistniejący niebieski punkt ponad linią horyzontu i zastanawiałam się, jak mam ci powiedzieć, że nie potrafię pływać.
Fale wędrowały za księżycem. Byłam zupełnie jak te fale.
Kiedy łódź była gotowa, zwodowałeś ją. Widziałam, jak się kołysze. Potem wiosła uderzały o wodę. Ciszej i ciszej.
Przesypywałam ciepły piasek z dłoni do dłoni. Na słonecznej słonej plaży. Bez słowa.
Siedzieliśmy na płaskim brzegu. Strugałeś łódź. Patrzyłam na nieistniejący niebieski punkt ponad linią horyzontu i zastanawiałam się, jak mam ci powiedzieć, że nie potrafię pływać.
Fale wędrowały za księżycem. Byłam zupełnie jak te fale.
Kiedy łódź była gotowa, zwodowałeś ją. Widziałam, jak się kołysze. Potem wiosła uderzały o wodę. Ciszej i ciszej.
Przesypywałam ciepły piasek z dłoni do dłoni. Na słonecznej słonej plaży. Bez słowa.
czwartek, 31 października 2013
kiedy wiem
śmierć ma teraz
inną twarz
myślę o niej kiedy
z bliska patrzę w twoje oczy
uśmiechnięte promyki
zmarszczek
i kiedy wiem że oddycham
i gdy całuję stopami ziemię
i dłońmi zataczam kręgi
świata
inną twarz
myślę o niej kiedy
z bliska patrzę w twoje oczy
uśmiechnięte promyki
zmarszczek
i kiedy wiem że oddycham
i gdy całuję stopami ziemię
i dłońmi zataczam kręgi
świata
kiedy jestem
doszłam z deszczem
i wcale nie jest tak
że zaczynam od końca
bo nic się nie zaczęło
ten mężczyzna
nie dotknął mnie
widzisz
nie było tu nikogo
w tym ciele
do dotknięcia
nie było
ale położył dłonie
na moim brzuchu
i teraz mam
już oddech tu
gdzie jestem
krople
kiedy stukają w szybę
jak myśli
przypominają mi wrzesień
i wszystkie inne
pory roku
i wcale nie jest tak
że zaczynam od końca
bo nic się nie zaczęło
ten mężczyzna
nie dotknął mnie
widzisz
nie było tu nikogo
w tym ciele
do dotknięcia
nie było
ale położył dłonie
na moim brzuchu
i teraz mam
już oddech tu
gdzie jestem
krople
kiedy stukają w szybę
jak myśli
przypominają mi wrzesień
i wszystkie inne
pory roku
[tkani jesteśmy]
tkani jesteśmy
z kłębów powietrza
wiatr ma ziemię i nas
i liście paproci
szeleścimy
składam słowa
do ciebie
z pustych
ziaren
z kłębów powietrza
wiatr ma ziemię i nas
i liście paproci
szeleścimy
składam słowa
do ciebie
z pustych
ziaren
[notatki z drogi, koniec września]
---
słowa
jak krople rosy
osiadają na liściach
mojej głowy
szeleszczą
zwołują żyjące istoty
przed świtem
---
mieszkam pod zamkniętymi powiekami
jestem wczorajszym zachodem słońca
krajobrazem mijanym
w drodze
bez początku
---
jakże nierozsądne są chmury
i jak kapryśne
dziś
kiedy patrzą na mnie
to nieuchronnie myślę
o śmierci
między okiem
a niebem
one i ja
stwarzamy siebie
znikaniem
---
doszłam z deszczem. a potem się okazało, że można pójść jeszcze dalej
---
zmieniłam religię na oddychanie
---
droga na południe. błękit obiecuje, że to dobry kierunek. uśmiecham się w niebo
słowa
jak krople rosy
osiadają na liściach
mojej głowy
szeleszczą
zwołują żyjące istoty
przed świtem
---
mieszkam pod zamkniętymi powiekami
jestem wczorajszym zachodem słońca
krajobrazem mijanym
w drodze
bez początku
---
jakże nierozsądne są chmury
i jak kapryśne
dziś
kiedy patrzą na mnie
to nieuchronnie myślę
o śmierci
między okiem
a niebem
one i ja
stwarzamy siebie
znikaniem
---
doszłam z deszczem. a potem się okazało, że można pójść jeszcze dalej
---
zmieniłam religię na oddychanie
---
droga na południe. błękit obiecuje, że to dobry kierunek. uśmiecham się w niebo
środa, 18 września 2013
niedziela, 15 września 2013
bezsennie
w drodze na południe
w milczeniu
oddech za oddechem
kawa za kawą
noga na gaz
za oknami pejzaże
barwne światy
nieważne
tylko ta droga
i ciepłe pomruki silnika
daleko
u kresu morze
zamieszkałe
i mówię delfinom
ale jak mam z wami pływać?
z tym smutkiem
i pływam
w milczeniu
oddech za oddechem
kawa za kawą
noga na gaz
za oknami pejzaże
barwne światy
nieważne
tylko ta droga
i ciepłe pomruki silnika
daleko
u kresu morze
zamieszkałe
i mówię delfinom
ale jak mam z wami pływać?
z tym smutkiem
i pływam
[***]
umierają zrozumiałe światy
na początku był chaos
gdyby tych słów można
się uchwycić
dziewczynka spada głową w dół
mam jej na to pozwolić
marzę o śnie
w którym tańczę
na swoim grobie
na początku był chaos
gdyby tych słów można
się uchwycić
dziewczynka spada głową w dół
mam jej na to pozwolić
marzę o śnie
w którym tańczę
na swoim grobie
pajęczyna
idę przez łąkę
słyszę pieśń
która ją ożywia
babcia
rodzi wnuka ze światła
i kiedyś go dotknie
łzy płyną po ścianach
cichej jaskini
drzewa wśród murów
późnego lata
czułe dłonie
przypominają ciało
daleko i blisko
od morza
słyszę pieśń
która ją ożywia
babcia
rodzi wnuka ze światła
i kiedyś go dotknie
łzy płyną po ścianach
cichej jaskini
drzewa wśród murów
późnego lata
czułe dłonie
przypominają ciało
daleko i blisko
od morza
poniedziałek, 9 września 2013
takie miejsce
podwórko wśród starych domów
jasny koniec lata
mural z menorą
dziecięcy gwar
liście z wiatrem grają
i muzyka żydowska
słońce na niebie
kolorowa kreda na asfalcie
ja na leżaku
wszyscy są u siebie
słyszę jak tętnią słowa
nie zatrzymuj chwili
która jest życiem
jasny koniec lata
mural z menorą
dziecięcy gwar
liście z wiatrem grają
i muzyka żydowska
słońce na niebie
kolorowa kreda na asfalcie
ja na leżaku
wszyscy są u siebie
słyszę jak tętnią słowa
nie zatrzymuj chwili
która jest życiem
piątek, 6 września 2013
usta i bliski wschód
kawałki snu
mojego
ja
patrzę na usta
mężczyzny
kiedy opowiada
o sytuacji w Syrii
zapominałam te usta
całe lata
pozostał nam Bliski Wschód
i chmura dymu z papierosa
mogłabym dotykać twarzy
szorstkich od sztormów
mogłabym widzieć
kamienie w męskich sercach
takie kruche
ślady po ogniu
mogłabym
po prostu być
mojego
ja
patrzę na usta
mężczyzny
kiedy opowiada
o sytuacji w Syrii
zapominałam te usta
całe lata
pozostał nam Bliski Wschód
i chmura dymu z papierosa
mogłabym dotykać twarzy
szorstkich od sztormów
mogłabym widzieć
kamienie w męskich sercach
takie kruche
ślady po ogniu
mogłabym
po prostu być
czwartek, 5 września 2013
tyle myślenia, tyle istnienia
nie jestem tym kimś
o kim myślisz
kiedy myślisz o mnie
kochanie widzisz
zupełnie nie wiem
kim jestem
kiedy zapominam
skąd się wzięłam
w twoich ramionach
o kim myślisz
kiedy myślisz o mnie
kochanie widzisz
zupełnie nie wiem
kim jestem
kiedy zapominam
skąd się wzięłam
w twoich ramionach
piątek, 23 sierpnia 2013
w windzie
bo widzisz kochanie
oni wszyscy po kolei
umierają
i dopiero po tamtej
stronie czasu wiadomo
kto po kim
a po tej
nie wiadomo nic
w windzie
dawno nie spotkałam
ta miękkość w jej oczach
mówi matka umarła
w dniu swoich
osiemdziesiątych dziewiątych urodzin
jak to jest
umrzeć i urodzić się
tego samego dnia
i czy musi zdarzyć się
śmierć żeby przytulić
kogoś takiego
jak ja
nieznajomego
oni wszyscy po kolei
umierają
i dopiero po tamtej
stronie czasu wiadomo
kto po kim
a po tej
nie wiadomo nic
w windzie
dawno nie spotkałam
ta miękkość w jej oczach
mówi matka umarła
w dniu swoich
osiemdziesiątych dziewiątych urodzin
jak to jest
umrzeć i urodzić się
tego samego dnia
i czy musi zdarzyć się
śmierć żeby przytulić
kogoś takiego
jak ja
nieznajomego
czwartek, 22 sierpnia 2013
tkamy
ciało jest bramą
mógłbyś przez nią przejść
jeślibyś mógł
serce jest bramą
we wnętrzu dłoni
otwieram
rozpostarte palce
chłód wiatru
i ciepło skóry
siedzą w tramwaju
na jednym fotelu ci dwaj
chłopiec wtula poraniony policzek
w wielki brzuch misia
szukam otwartej dłoni
zamiast słów
patrzę
w jego smutne oczy
przychodzę
odchodzisz
mijamy
spalamy
lata świetlne
tak tkamy
siebie
mógłbyś przez nią przejść
jeślibyś mógł
serce jest bramą
we wnętrzu dłoni
otwieram
rozpostarte palce
chłód wiatru
i ciepło skóry
siedzą w tramwaju
na jednym fotelu ci dwaj
chłopiec wtula poraniony policzek
w wielki brzuch misia
szukam otwartej dłoni
zamiast słów
patrzę
w jego smutne oczy
przychodzę
odchodzisz
mijamy
spalamy
lata świetlne
tak tkamy
siebie
niedziela, 18 sierpnia 2013
północ i południe
znałam tę kobietę
w podróży na północ
czułam jak opadają z niej
łuski strachu
na południe droga
nie była powrotem
nie da się wrócić
do kogoś
kogo nie ma
za oknem
niskie słońce
maluje rżysko
jadę
po cichu
dotykam ust
myśli pachną
żywicą
pole płaskie
wielkie jak stół
nad nim
szybuje bocian
połykam czas
obrotami ziemi
w odsłonięte serce
uderza wiatr
w podróży na północ
czułam jak opadają z niej
łuski strachu
na południe droga
nie była powrotem
nie da się wrócić
do kogoś
kogo nie ma
za oknem
niskie słońce
maluje rżysko
jadę
po cichu
dotykam ust
myśli pachną
żywicą
pole płaskie
wielkie jak stół
nad nim
szybuje bocian
połykam czas
obrotami ziemi
w odsłonięte serce
uderza wiatr
lato
babie lato
świetliste linie smoka
opieram się
o największe drzewo
przed moimi oczami
przesuwają się
ludzkie światy
na Plantach
czas rodzinnych spacerów
na mojej ławce
czas nieustającej obecności
cichy cień
liści klonu
jednak się porusza
świetliste linie smoka
opieram się
o największe drzewo
przed moimi oczami
przesuwają się
ludzkie światy
na Plantach
czas rodzinnych spacerów
na mojej ławce
czas nieustającej obecności
cichy cień
liści klonu
jednak się porusza
poniedziałek, 29 lipca 2013
jestem
Noszę w łonie dziecko, którym jestem.
Potem, kiedy już się urodzi, z czułością dotykam opuszkami delikatnej skóry.
Ono rozumie mowę moich dłoni, ich ciepło.
Jestem bezpieczną zatoką.
Jestem brzuchem, wodą w macicy, kruchym pływającym ciałkiem, co budzi się i zasypia.
Jestem ogniem na straży życia.
Kobietą i mężczyzną.
Oddechem pierwszym.
Krzykiem.
Końcem. Tego wszystkiego.
Potem, kiedy już się urodzi, z czułością dotykam opuszkami delikatnej skóry.
Ono rozumie mowę moich dłoni, ich ciepło.
Jestem bezpieczną zatoką.
Jestem brzuchem, wodą w macicy, kruchym pływającym ciałkiem, co budzi się i zasypia.
Jestem ogniem na straży życia.
Kobietą i mężczyzną.
Oddechem pierwszym.
Krzykiem.
Końcem. Tego wszystkiego.
piątek, 19 lipca 2013
Laura i brama
Laura leży w ciszy, sama na łóżku wielkim jak plaża. Jest
ciepło. Okna otwarte, wiatr owiewa skórę. Dłonie błądzą bezwiednie, snują się w rytm myśli. To zapalają się,
to gasną, miękko.
Chwila wykradziona światu, który potrzebuje uzasadnienia dla
tego, żeby istnieć, działać.
W pokoju pachnie kawą, kobietą, snem.
We śnie zapach mężczyzny, podchodzi coraz bliżej. Ten sen
jest ze słów. Ona już wie, że potrafi ich dotknąć.
Od słowa do ciała jest kilka kroków, stopami po ziemi.
Dotyka stopą stopy. Skóra szorstka i gładka, ich spotkanie,
prawej z lewą.
Mężczyzna ze snu, na jego brzuchu świeży owoc wiśni. Kropla
soku powoli wsiąka. Usta Laury jeszcze nie czerwienią. Nie dotykają. Zapach jest słowem.
Usta rozchylone, otwierają się i zamykają. Słowa otwierają i
zamykają drogę, stopami po ziemi.
Ona wie, że tam, z kolejnym krokiem, zaczyna się przestrzeń,
w której oddech przyspiesza, porywa ludzkie istnienia. Zawrót głowy, utrata
zmysłów, koniec słów. Początek wszystkiego. Chwila, która zna bramę, wejście,
ale nie zna całej reszty. Tam w konarach wysoko szeleszczą liście. Ożywają,
karmią zielenią błękit.
To mogłoby się wydarzyć. Mogłoby być.
Spłoniesz. Nie masz innej drogi przed sobą.
Żeby mogło wyrosnąć to drzewo, ogień musi spalić wszystko,
odsłonić ziemię. Zmieść z jej powierzchni stare mury strachu.
czwartek, 18 lipca 2013
dopóki nie dotknę
złocę krawędzie szczeliny dłońmi chłodnymi od mgły bosymi stopami odmierzam oddech budzę się i rozpoznaję twoją skórę blisko idę do snu niosę konwie puste i lśniące napełniam srebrem piję zanim napotkam słowa nie będziesz mój dopóki nie dotknę wszystkich słojów drzewa
środa, 17 lipca 2013
kobieta
na brzegu dysku niesionego przez żółwia
siedzę i stopy zwisają miękko nad ciemnością
kołyszą się a bogowie głaszczą je parą wodną chmur
nie widzę i nie zapamiętam tego miejsca
kiedy już wrócę do rzeki
zanurzę się
w jej ruchu od źródła w dal
nurt uderza w uda
stoję
zimno chce mnie
stąd zabrać
pode mną
wyrywają się ziarna piasku
mkną toczą się
wynoszę je na brzeg
wysuszone słońcem usypują kopiec
ze swych krągłych ciał
dotykam miękko skóry
odnajduję pod nią kobietę
pozwalam promieniom ciepła
dać mi życie
siedzę i stopy zwisają miękko nad ciemnością
kołyszą się a bogowie głaszczą je parą wodną chmur
nie widzę i nie zapamiętam tego miejsca
kiedy już wrócę do rzeki
zanurzę się
w jej ruchu od źródła w dal
nurt uderza w uda
stoję
zimno chce mnie
stąd zabrać
pode mną
wyrywają się ziarna piasku
mkną toczą się
wynoszę je na brzeg
wysuszone słońcem usypują kopiec
ze swych krągłych ciał
dotykam miękko skóry
odnajduję pod nią kobietę
pozwalam promieniom ciepła
dać mi życie
sobota, 6 lipca 2013
teraz
słowa to skóra ziemi
po której chodzę
palcami dłoni
potem milknę
wsłuchana w puls
jestem gdzieś tutaj
między czarnym niebem
i światłem na stopach
krew krąży
dookoła słońca
po której chodzę
palcami dłoni
potem milknę
wsłuchana w puls
jestem gdzieś tutaj
między czarnym niebem
i światłem na stopach
krew krąży
dookoła słońca
sobota, 22 czerwca 2013
dom
mój dom mieszka
w lewej kieszeni płaszcza
trzymam rękę na kluczu
z kamienia
ten kamień
jest gładki jak dłoń
jak
morze
w lewej kieszeni płaszcza
trzymam rękę na kluczu
z kamienia
ten kamień
jest gładki jak dłoń
jak
morze
wtorek, 18 czerwca 2013
taka historia
ocean tęsknoty
zmieścił się
w kropli
pozostała po niej plamka soli
o łagodnie zarysowanych brzegach
zmieścił się
w kropli
pozostała po niej plamka soli
o łagodnie zarysowanych brzegach
dom
po kątach
walają się
kłębki snów
ściany były domem
domem jest powietrze
wlewa się we mnie
na niebie
ogień
tu blisko
chłód przypływu
płuca pełne
istnienia
walają się
kłębki snów
ściany były domem
domem jest powietrze
wlewa się we mnie
na niebie
ogień
tu blisko
chłód przypływu
płuca pełne
istnienia
niedziela, 16 czerwca 2013
idziemy idę
ciebie siebie osnuwam snami
budzę się strzepuję okruchy
księżyc srebrny dojrzewa
we mnie noc dzień
nie jestem tym kim nie jestem
idziemy
kładę ziarna soli na twoim języku
a ty patrzysz jakbyś połknął morze
promienie w oczach
jaśnieją
zatrzymuję się
nie rozpoznaję stron lustra
Alicja była zwyczajną dziewczynką myślę
rytm brzmi mocniej
niż ja i ty
to jest jak tango
i nikt nikogo tędy nie prowadził
dalej sama
jazz wylewa się przez okna
kawa marznie w upale
światło drży nad stołem
rzeczywistość nie pozwala się
zamknąć w kadrze
czułość mnie przerasta
jestem jak klatka na zwierzę
ocieram się o kraty
sama o siebie
skóra o skórę
za blisko
żeby zrobić krok
nad głową
wyrasta
kawałek błękitu
budzę się strzepuję okruchy
księżyc srebrny dojrzewa
we mnie noc dzień
nie jestem tym kim nie jestem
idziemy
kładę ziarna soli na twoim języku
a ty patrzysz jakbyś połknął morze
promienie w oczach
jaśnieją
zatrzymuję się
nie rozpoznaję stron lustra
Alicja była zwyczajną dziewczynką myślę
rytm brzmi mocniej
niż ja i ty
to jest jak tango
i nikt nikogo tędy nie prowadził
dalej sama
jazz wylewa się przez okna
kawa marznie w upale
światło drży nad stołem
rzeczywistość nie pozwala się
zamknąć w kadrze
czułość mnie przerasta
jestem jak klatka na zwierzę
ocieram się o kraty
sama o siebie
skóra o skórę
za blisko
żeby zrobić krok
nad głową
wyrasta
kawałek błękitu
piątek, 14 czerwca 2013
z wiatrem
lubię kochać się z wiatrem
uderza dziś w nagie ramiona
kiedy przekraczam rzekę
dołem płynie drzewo
korzenie ma bezziemne
i morze tak daleko
zdejmuję buty
zanurzam się
stopy wsiąkają w muł
ręce wysoko do słońca
w rozpostartych palcach
ptak wije gniazdo
kiedy minie lato
pozwolę mu odlecieć
uderza dziś w nagie ramiona
kiedy przekraczam rzekę
dołem płynie drzewo
korzenie ma bezziemne
i morze tak daleko
zdejmuję buty
zanurzam się
stopy wsiąkają w muł
ręce wysoko do słońca
w rozpostartych palcach
ptak wije gniazdo
kiedy minie lato
pozwolę mu odlecieć
niedziela, 19 maja 2013
tańczę
walczę tańczę jestem
ziemią wodą powietrzem
ogniem
jesteś
woda nie zgasi płomienia
woda nie obmyje rany
bo nie ma rany
to nie boli
nareszcie nie boli
kiedy tańczę
zawieszona głową w dół
nad błękitną przepaścią
spotkania
krew krąży
obejmujesz nawet łzy
i dzikość istnienia
poruszyłam przestrzeń
całą mnie tańczysz
silniejszy niż strach
który widziałam
w wielu oczach
teraz mogę biec przez las
ciemny nieznany
mój las
wtorek, 14 maja 2013
imię
mężczyzna mojego życia
ma wiele imion
śni sny
które trudno zobaczyć
a potem nie sposób zapomnieć
jedno z imion
oznacza zatokę
którą otaczają
mocne ramiona
drugie imię
pachnie znajomo
jak podwórko ze starą lipą
tylko kwiaty niebieskie
nie są stąd
tam tęsknię
trzecie imię
białe bezgłośne
chłodne jak śmierć
a ciebie
nie znam
bezimienny
patrzę w twoje
nieobecne oczy
jak w studnię
dotykasz żywej tkanki
mieszkasz w oddechu
pulsujesz czerwienią
w słoneczne dni
głaszczesz moją skórę
nie słyszę już
słów
stoję na krawędzi
urwiska
ty po drugiej
stronie
za plecami masz
promienną kulę
ona powoli spada
zaprasza mrok
stoję tu nieruchomo
walczę żeby poczuć
siłę
moich kości
mojego imienia
ziemi
środa, 8 maja 2013
dwie kobiety
ta silna
potrafi jak żółw
na skorupie utrzymać wielką kulę
całą
buduje piaskowy zamek
od horyzontu po horyzont
nosi dziecko na sercu
i umie zamknąć ludzkie powieki
na zawsze
ta słaba
lekko stawia stopy
na chmurze
a kiedy spada
jej łzy
płyną po twoim ramieniu
te dwie
gdy nie walczą
śnią o sobie
w brzuchu ziemi
w ciszy
w brzuchu ziemi
zanurzam się głębiej
widzę
z daleka
twarz mężczyzny
rozpoznaję twarde rysy
pod tarczą łagodności
woła mnie sen ciała
bezgłośnie bezwarunkowo
wchodzę
zostawiam na straży
kogoś
kto patrzy w noc
z trwogą
potem
zabieram ten strach
ze sobą
z nim bardziej czuję
serce
czwartek, 4 kwietnia 2013
w głąb
zrzucam skórę
wpełzam w głąb ziemi
nocą naga
wiem o słońcu
że jest
kamień pode mną
rozgrzany
drży
kruszy się
słyszę
niedziela, 31 marca 2013
las
twoje serce
porasta las
idę przez niego
boso po mchu
słyszę szelest
oddechu
siadam oparta
o pień drzewa
wyczesuję
igły i liście
wplątane
we mnie
w ciebie
kruszą się
pod palcami
po wschodniej stronie
niebo jaśnieje
porasta las
idę przez niego
boso po mchu
słyszę szelest
oddechu
siadam oparta
o pień drzewa
wyczesuję
igły i liście
wplątane
we mnie
w ciebie
kruszą się
pod palcami
po wschodniej stronie
niebo jaśnieje
sobota, 30 marca 2013
przedwiośnie
zbieram resztki zimy
lepię z nich kulę
ciepłem ciała przemieniam
śnieg w wodę
wodę w deszcz
dłonie przemieniają się
w dłonie
lepię z nich kulę
ciepłem ciała przemieniam
śnieg w wodę
wodę w deszcz
dłonie przemieniają się
w dłonie
piątek, 29 marca 2013
ekstaza [kiedy serce staje się światem]
już wiem
nie przychodzisz do mnie
w ciele człowieka
jesteś bramą
dla serca
ono mnie tam zabiera
i przestaję być
tym kimś kto ma serce
tam po prostu Jestem
czwartek, 28 marca 2013
tęsknota jako gatunek
Tęsknota jest żywą istotą, unikalnym i osobliwym skrzyżowaniem zwierzęcia z rośliną. Jest raczej niewidzialna, ale przypomina kameleona, mianowicie zmienia smaki i zapachy. Nie rozpoznaje się ich zwyczajnie, językiem. Żeby tego doświadczyć, trzeba zamknąć oczy i tak sobie po prostu być. Z rośliny tęsknota wzięła umiejętność kołysania się na wietrze. Dzięki temu bezpośrednie spotkanie z nią przypomina taniec, nawet jeśli pozostajemy w bezruchu. Ten gatunek istnienia ma umiejętność samoistnego pojawiania się i znikania. Nie jest możliwy dotyk. Wielu już próbowało przekroczyć tę granicę. Ona po prostu nie daje się dotknąć. Trudno tutaj o więcej słów. One ją płoszą. I stwarzają jednocześnie.
niedziela, 24 marca 2013
dziś
to się wydarzy
albo nie wydarzy
zależy od wiary
podobno
a ja dziś mogę
uwierzyć tylko
w swoje dłonie
i w dotyk
albo nie wydarzy
zależy od wiary
podobno
a ja dziś mogę
uwierzyć tylko
w swoje dłonie
i w dotyk
piątek, 15 marca 2013
jasna noc
sprawdzam
kiedy dotyk jest
zbyt mocny
znikasz
widziałam dzieci
radośnie uderzały
bańki mydlane
prześcigały się
w podskokach
patrzę
wysoko szybuje
tęczowa kula
co się dzieje kiedy pęka
i pozostaje po niej
powietrze
oddycham
w ciszy nocy
rano
obudzi mnie
śpiew ptaków
teraz
przepływają sny
to będzie
nowa wiosna
wiem
kiedy dotyk jest
zbyt mocny
znikasz
widziałam dzieci
radośnie uderzały
bańki mydlane
prześcigały się
w podskokach
patrzę
wysoko szybuje
tęczowa kula
co się dzieje kiedy pęka
i pozostaje po niej
powietrze
oddycham
w ciszy nocy
rano
obudzi mnie
śpiew ptaków
teraz
przepływają sny
to będzie
nowa wiosna
wiem
poniedziałek, 11 lutego 2013
elegia, po latach
umieranie nie może być aż tak
straszne
nie aż tak
najpierw
urodzić się
opowiem ci matkę
zanim jesteś
zanim staje się widzialne
to może
się zdarzyć
upaść w bezwietrzną noc
i już się nie podnieść
po stronie wspomnień
czas odczula
inna dziś noc
tamta urwana
telefonem
słowami
nie do przełknięcia
czas
nawykam
zamieszkuję nowe krajobrazy
przeprowadzam się do coraz nowej
codzienności
tamta śmierć
i tamta
i nawet ta
oddalają się
straszne
nie aż tak
najpierw
urodzić się
opowiem ci matkę
zanim jesteś
zanim staje się widzialne
to może
się zdarzyć
upaść w bezwietrzną noc
i już się nie podnieść
po stronie wspomnień
czas odczula
inna dziś noc
tamta urwana
telefonem
słowami
nie do przełknięcia
czas
nawykam
zamieszkuję nowe krajobrazy
przeprowadzam się do coraz nowej
codzienności
tamta śmierć
i tamta
i nawet ta
oddalają się
środa, 6 lutego 2013
widzisz
mogłabym Ci życzyć
dobrego
dnia dobrego
wiersza dobrego
kochania
widzisz to wszystko
jest prostsze niż słowa
niż słowo tęsknota
niż słowo
nieoczekiwanie
niż wszelkie ślady liter
na piasku
i na dłoniach
na dłoniach
którymi dotknęłam
twoich powiek
wczoraj
czwartek, 24 stycznia 2013
odcienie
przyniosłeś niebo
ma inny kolor
niż ja
nie ufam
kamiennym kroplom
twoich słów
i sobie
ze snu
środa, 9 stycznia 2013
czwartek, 3 stycznia 2013
jeśli to możliwe
zobacz
to labirynt słów
śmiało
zbudowałam go dla ciebie
tędy
dalej już sam
widzisz?
nie było tego
zanim
się pojawiłeś
naprawdę
potrzebna ci nić?
poproś kobietę
i uważaj
tam w głębi
uważaj
proszę
jeśli to możliwe
wróć
to labirynt słów
śmiało
zbudowałam go dla ciebie
tędy
dalej już sam
widzisz?
nie było tego
zanim
się pojawiłeś
naprawdę
potrzebna ci nić?
poproś kobietę
i uważaj
tam w głębi
uważaj
proszę
jeśli to możliwe
wróć
Subskrybuj:
Posty (Atom)