poniedziałek, 26 grudnia 2011

woda


Laura wspięła się na dach świata i siedzi oparta plecami o ciepły dymiący komin. Twarzą na zachód, którego teraz nie ma, bo jest noc. Wyobraża sobie słoneczną tarczę, pomarańczową i kuszącą. Lubi sobie wyobrażać.
We śnie przyszedł do niej Mężczyzna, który miał takie samo imię jak Tamten. Teraz trudno zasnąć. Dlaczego imię ma być ważniejsze? I którędy wejść do snu?
Miasto wydobywa z siebie dźwięki. Kiedy dobrze się wsłuchać, one gasną i wtedy nadciąga fala, uderza o brzeg, cofa się. Wydech.
Zmięta kartka wyjęta z kieszeni szeleści w dłoniach. Potargana na zgięciach mapa z drogą do skarbu. Linie, kreski, skreślenia i wszechobecny błękit tła. Nagły poryw wiatru zabiera kartkę w nieznaną podróż. Laura siedzi z pustymi rękami. Z ciemności wyłania się ocean, taki odległy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz