poniedziałek, 26 grudnia 2011

jaskinia (Ziemia)


Laura wybiera się w głąb ziemi. Szuka wejścia po północnej stronie góry. Gęste zarośla hamują ruchy, gałęzie wplatają się we włosy, w ramiona. Wokół ciemnieje. Nie słychać już ptaków, tylko nierówny oddech, jeszcze trzaśnie przygnieciony patyk. Stopy słyszą ciepły rytm. Księżyca nie ma. W końcu dłonie odnajdują krawędzie szczeliny. Ciało przechodzi na drugą stronę, ledwie się mieści, drapią je skały. Korytarz poszerza się, łagodnie wiedzie w dół. Wzrok poddaje się. Czas powoli przestaje wiedzieć kim jest. Odpadają nici, które łączyły z tym, co na powierzchni. Ręce robią się coraz lżejsze, płyną. Skaliste granice wyznaczają przestrzeń w rodzącym się tańcu. Palce spotykają włosy, brzuch, wreszcie zimną skałę. To co miękkie i to co twarde, zaistniało. Światło uwagi rozprasza mrok. Trzeba tu być, po prostu, w ruchu, bez końca. Kiedyś nadejdzie zmęczenie i samo dno ziemi przyjmie ciężar. Z daleka dobiega szmer podziemnej wody, kołysze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz