czwartek, 22 grudnia 2011

gdzie mam kobietę


Już dawno temu, wtedy dwu i pół letni syn zapytał, gdzie mam fiutka. Kiedy powiedziałam, że mam cipkę i nie mam fiutka, bo jestem kobietą, zapytał, gdzie mam kobietę.
Polubiłam to pytanie, na które wtedy odpowiedziałam uśmiechem.


Woda wlewa się do wanny i pachnie. Dotykam ciała, jakbym nigdy wcześniej tego nie robiła. Woda zmywa to, czego mi nie potrzeba. To ceremonia, uświęcenie.

...
Wchodzę do oceanu, bez żadnego okrycia i bez niczyjego spojrzenia. Woda wpływa w ciało. Jej dotyk nie jest dotykiem mężczyzny ani kobiety. Stopa naciska kamyk. Fale uderzają w skórę. Woda nie stara się wyróżnić żadnej części ciała. Nie ma tych, które lubi bardziej i tych, które podobają jej się mniej. Dotyka bez patrzenia, bez oceny, bez ustanku. Przypływ i odpływ, rozmiękczanie, sól szczypie ponad powierzchnią. Nie ma dziś księżyca, nie pamiętam, co się z nim dzieje. Chmury cicho się toczą po ciemnym niebie. W oddali coś błyska, coś czego jeszcze nie słychać, jak nasiona burzy.
Kładę się na plecach, włosy opadają do dna. Kołyszę się i czekam na deszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz