woda
Woda podchodziła pod moje okna. Nie patrzyłam w toń. Coraz bliżej ją słyszałam. Którejś nocy obudził mnie wodospad. Byłam tym wodospadem. Tym, którego jeszcze wczoraj nie chciałam widzieć.
Księżyc odszedł i wrócił do życia. Drzewo otrząsnęło się z ognia burzy, zajaśniało zielenią. Już pachnie.
Za plecami ciepłe ściany domu. Siedzę na progu. Strugam łódkę z drewna. Wiatr wieje. Tak cicho.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz