Na
kładce coś, co wygląda jak sztorm śródlądowy. Wiatr rozwiewa
włosy, tym co je mają.
Zakapturzenie.
Jest niemal bezludnie. Nie wysuwa się las kijków z aparatami
gotowymi do selfie. Nie trzeba niczego ani nikogo omijać, żeby
wyjść z kadru.
Prosta
droga pod wiatr.
Niewyspanie
utopione w kawie. Niepokój bez zanurzenia. Oddech wystarczy.
Długa
przerwa między deszczami. Niebo się zbiera.
A
w domu ciepło. Kredki zastrugane. Czyżykiewicz śpiewa tak głośno,
jak nigdy jeszcze.
Dziecko
mówi: - Jak wrócę z wakacji to pójdziemy nie robić nic, dobrze?
- Dobrze. - No to pa!
"a
ty, stateczku, o każdej porze dostrzeż horyzont..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz